W Turcji z wnuczką i córką
Wszystkie drogi prowadzą - dokąd...? Gdyby spytać o to Władysława Grodeckiego, pewnie odpowiedziałby, że do Turcji... I niewiele bz się pomylił, bo przecież Konstantynopol to "drugi Rzym"! Grodecki odwiedza ten kraj od jakichś trzydziestu lat najrzadziej raz na dwa lata. W tym roku znowu postanowił odwiedzić swoją "ulubioną Turcję" - tym razem aby pokazać ją swojej córce Jadzi oraz jej 7-letniej córeczce Kasi.
Na styku wielu kultur, międzu Wschodem a Zachodem leży jedno z najciekawszych miejsc na świecie, obfitujące w fscynujące zabytki. W pobliżu meczetów stoją prawosławne świątynie i żydowskie synagogi, a ruiny rzymskich teatrów oraz świątyń sąsiadują z hetyckimi osadami. Większość współczesnych tureckich miast ma za sobą rzymską przeszłość, a o wielu z nich można przeczytać w Biblii, greckiej mitologii i wielkich eposach. Turcja to kraj bardzo gościnny i nadal nieodkryty. Na przybyszów czeka mnóstwo atrakcji, gwarne bazary, wspaniałe zabytki, cudowne plaże, spokojne wioski, niezwykłe formy geologiczne czy wreszcie jeziora ukryte między uśpionymi lub wygasłymi wulkanami...
Tak Turcję zachwala przewodnik "Pascala", a w superlatywach tych nie ma ani krztyny przesady. My z tych wspaniałości zdążyliśmy w ciągu dwóch lipcowych tygodni zobaczyć zaledwie niewielką część, a poniżej prezentujemy zaledwie część z naszych zbiorów fotograficznych... Nasza relacja poparta zostanie ilustracjami z naszego dziennika podróży:
Istambuł:
(pierwszy wieczór w największym mieście Turcji, Stambule - w tle Meczet Błękitny)
(spacer uliczkami Orientu)
(śniadanie na tarasie)
(Dziadek pokazuje wnuczce panoramę rozciągającą się z promu, przewożącego nas z Europy do Azji)
(w Meczecie Błękitnym).
Z jedynej metropolii świata, znajdującej się na dwóch kontynentach (europejskiej Tracji oraz azjatyckiej Anatolii) nasza droga wiedzie dalej na Wschód, do Diyarbakir. Jedziemy tam autokarem. Podróż trwa prawie całą dobę, ale mała Kasia znosi ją nadzwyczaj dobrze, oglądając na zainstalowanym do każdego siedzenia telewizorku tureckie bajki oraz nawiązująa za pomocą języka migowego znajomości z ludnością miejscową:
Starożytny Diyarbakır nad Tygrysem, stolica Kurdystanu
Miasto zostało założone około 5000 lat temu i od tej pory było nieprzerwanie zamieszkane. Stare miasto otaczają zachowane w całości bizantyjskie mury obronne z czarnego bazaltu, zbudowane w większości w roku 349 za cesarza Konstancjusza II, odremontowane w XI wieku. Mury mają 6 km długości, cztery główne bramy i kilkanaście mniejszych.
Spacer wzdłuż murów obronnych.
Kramiki w karawanseraju.
Każdy napotkany Turek i każda napotkana Turczynka podziwia jasne, jedwabiste włosy Kasi, a wielu napotkanych ludzi głaszcze ją po głowie, przytula lub całuje.
(zakupy)
(w tureckich miasta błąka się mnóstwo bezdomnych kotów. Kasia każdemu z nich nadaje pasujące imię i najchętniej zabrałaby wszystkie do domu.)
(główna atrakcja Diyarbakiru: place zabaw w parku okalającym liczące prawie dwa tysiące lat mury obronne)
W Diyarbakirze znajduje się kilka kościołów z początków chrześcijaństwa. Niektóre z nich są jeszcze czynne, niektóre, jak ten katolicki na poniższym zdjęciu, stanowi już tylko atrakcję turystyczną.
(w ciągu czterech dni pobytu w tym przepięknym mieście drogi nasze często prowadzą wzdłuż zabytkowych murów)
(Bardzo sympatyczny sklepikarz, który narobił nam mnóstwo prezentów. Kasia właśnie pokazuje mu swoje rysunki w naszym dzienniku podróży.)
(Zapytanie o drogę mobilizuje do pomocy wszystkich przechodniów, próbujących udzielić odpowiedzi mieszaniną łamanego angielskiego, słów tureckich, kurdyjskich i języka migowego.)
(Zabytkowy kościół ewangelicki, przerobiony na manufakturę włókienniczą)
(czekamy na występ śpiewaków kurdyjskich - cóż za głosy!)
(kościół z III stulecia)
(spacer nad Tygrysem. Kasia trzyma w ręce plik kolorowych broszur na papierze kredowym. Wschodnia Turcja bardzo zabiega o turystów, ale narastające konflikty polityczne niweczą te starania...)
(codzienny rytuał czesania długich włosów; tym razem w plenerze)
(Kasia z kurdyjskimi dziećmi )
(herbatka z Kurdami)
(widok z murów na Tygrys)
(co drugi napotkany człowiek zaprasza nas na herbatę. Tym razem dajemy się namówić przesympatycznemu rybakowi.)
(...a Kasia każdą wolną chwilę przeznacza na artystyczne odzwierciedlanie swoich wrażeń...)
Z żalem rozstawaliśmy się z Diyarbakirem, aby udać się 180 km na południowy zachód, do Şanlıurfy.
Şanlıurfa, miasto proroków
Podobno Şanlıurfa (dawniej Edessa) była pierwszym miastem, założonym po Potopie. Największą jego atrakcją jest grota, w której urodził się Abraham. Jest to miejsce kultu dla trzech największych religii świata.
(przed grotą, w której według tradycji miał narodzić się Abraham)
(wewnątrz groty)
(staw ze świętymi karpiami)
(na bazarze)
(spacer po mieście)
(w meczecie: wykład Dziadka o ceremoniach religijnych Muzułmanów)
Z Şanlıurfy robimy jednodniową wycieczkę do Harranu, co po arabsku oznacza "bardzo gorąco". To turecki biegun ciepła...
biblijny Harran, najdłużej zamieszkała miejscowość świata
Migawki ze spaceru wsród ruin starożytnego miasta i dzisiejszej wioski arabskiej:
Ostatnim etapem naszej podróży jest malownicza kraina... o tym, która to, dowiecie się z pięknego poematu autorstwa Kasi:
Kapadocja
(kupno lalek filmowane przez miejscową telewizję)
(stary znajomy z czasów Pierwszej Wyprawy Dookoła Świata)
Z Kapadocji udajemy się z powrotem do Stambułu, skąd mamy samolot do Europy.
Ostatnie migawki z Istambułu:
(Meczet Sulejmana, dojrzałe dzieło wielkiego budowniczego Sinana)
(ostatni turecki kebab)
(na Bazarze Kapalıçarşı)